HORTUS
Hidden in the Northern grounds of Poland, the region known for its humid and salty air; amongst Scorpion Grass, Nettles and Lilies of the Valley, there is Hortus Conclusus.
The post-rain, moist soil releases petrichor, its characteristic earthy scent. We press our fingers deep into the ground to catch the moving roots of the big Lilac standing in the center of the garden. The wet grass whips ankles heavily, leaving bruises on the skin, nettle rush is spreading thru our bodies and the warm feeling reaches the neck. We can clearly hear Burgundy snails slowly scraping up new holes in the leaves of the eighty year old apple trees standing behind us. Droplets of dew and sweat on the upper lip are our only nourishment these days. The garden is inhabited by creatures, animal-like beings that peer at us from between the blades of grass. Their eyes, size and textures of their bodies vary; some of them resemble reptiles, others spread like fungal networks. They surround us as we slowly kneel down on their territory. Shiny surfaces of the bones hidden in the shadows make us feel weak, our limbs suddenly go numb. We silently slip on the ground, being caught by the thick layer of wild strawberries. It is known for all, that we will never leave the hortus conclusus. Seeds hidden under our fingernails start to put down roots and the slimy glazing started covering our chests. As we change our shells the creatures look at us kindly. Hortus by Zuza Golińska.
Zuza Golińska, Hortus
Pictures by Maja Tybel
HORTUS
Na północy Polski, pośród niezapominajek, pokrzyw i konwalii, w regionie znanym z wilgotnego i słonego powietrza znajduje się Hortus Conclusus.
Mokra po deszczu gleba wydziela charakterystyczny ziemisty zapach. Wciskamy palce głęboko w ziemię, aby złapać poruszające się korzenie dużego bzu stojącego pośrodku ogrodu. Wilgotna trawa chłoszcze nas mocno po kostkach, pozostawiając siniaki na skórze. Po naszych ciałach rozprzestrzeniają się bąble od pokrzyw, które sięgają aż do szyi. Wyraźnie słychać, jak winniczki powoli wygryzają nowe dziury w liściach stojących za nami osiemdziesięcioletnich jabłoni. Krople rosy i potu na górnej wardze to obecnie nasze jedyne pożywienie. W ogrodzie mieszkają stworzenia i istoty przypominające zwierzęta, które spoglądają na nas spomiędzy źdźbeł trawy. Ich oczy, wielkość i struktura ciała są różne; niektóre z nich przypominają gady, inne rozprzestrzeniają się jak grzybnia. Otaczają nas, gdy my powoli klękamy na ich terytorium. Błyszczące i lśniące kości ukryte w cieniu drzew powodują, że czujemy się słabi, nasze nogi nagle zaczynają drętwieć. Osuwamy się na ziemię, nasz upadek jest delikatnie wyciszony przez pole poziomek, które nas otacza. Wszyscy zgromadzeni wiedzą, że nigdy nie opuścimy hortus conclusus. Nasiona ukryte pod paznokciami już zaczęły puszczać korzenie, a błyszcząca powłoka pokryła nasze piersi. Kiedy zmieniamy starą powłokę, stworzenia patrzą na nas życzliwie.